Dlaczego tęsknię za Intel Extreme Masters w Spodku?

Posted by Paweł Książek on Feb 14, 2021 6:43:35 PM
Paweł Książek
Find me on:

IEM - Helena Kristiansson

Walentynkowy tekst musiał dotyczyć miłości. Nawet jeśli ta miłość powoduje tęsknotę. Jak tą moją za Intel Extreme Masters w Spodku.  

Przez osiem ostatnich lat przełom lutego i marca (w 2013 roku styczeń) spędzałem w Katowicach. Przyciągnęła mnie tam impreza, która na początku dla wszystkich była niewiadomą, a później stała się mekką fanów esportu, trochę też pompką służącą do pompowania balonika na temat branży. Bez wątpienia było to jednak wydarzenie, które niezależnie od pełnionej roli trzeba było odwiedzić.

W 2013 roku, by zobaczyć na co jesteśmy w Polsce gotowi. W 2014 roku, by zobaczyć występ Virtus.pro, który okazał się triumfem i ważnym krokiem dla nas wszystkich. W 2015 roku, by z jednej strony obserwować rozwój Intel Extreme Masters o targi IEM Expo, a z drugiej, by sprawdzić czy Filip "NEO" Kubski i jego kompani powtórzą swój sukces. W kolejnych latach z różnych powodów - obowiązku służbowego, chęci spotkania znajomych, doświadczenia IEM-u z innej niż organizacyjna strony. 

W tym roku po raz pierwszy od początku obecności tej imprezy w Polsce nie będę mógł doświadczyć jej na żywo. Mimo że jestem akurat w Katowicach. Mimo że do Spodka mam 15 minut piechotą. Mimo że bardzo bym chciał, to nie jestem w stanie przeżyć nawet tego, co udało się w zeszłym roku, kiedy wojewoda zamknął bramy dla kibiców. Byłem wśród tych szczęśliwców, którzy mogli wejść do Spodka. Choć był to przykry widok, to wciąż dawał więcej frajdy niż oglądanie turnieju sprzed monitora. 

A niestety tak w tym roku będzie trzeba obserwować występy najlepszych ekip świata czy walkę Wisły All in! Games Kraków o awans do turnieju głównego.

Czy to powoduje tęsknotę? A jakże.

Za czym konkretnie?

Katowicami, które w całości żyły esportem - kto był w tym mieście podczas IEM-u, ten wie, co tu się dzieje. Esport jest widoczny nie tylko w Spodku, Międzynarodowym Centrum Kongresowym czy wokół tych budynków. Czuć go w całych Katowicach - restauracje są przepełnione fanami gier, taksówkarze pracują niemal całą dobę, najbliższe wolne hotele można znaleźć kilkadziesiąt kilometrów dalej, a słupy reklamowe mówią tylko o jednym wydarzeniu. Teraz miasto będzie szare i puste, nie tylko z powodu zimy i pandemii. 

Corocznym świętem branżowym - IEM gromadzi nie tylko mnóstwo świetnych kibiców, którzy dopingują głośno także zagranicznych zawodników. W Spodku pojawia się praktycznie cała branża esportu. Chcesz spotkać znajomych? Przyjedź do Spodka. Chcesz poznać przedstawicieli organizacji, graczy, innych organizatorów turniejów? Przyjedź do Spodka. Chcesz obserwować ludzi z innych branży, którzy przyjeżdżają inspirować się IEM-em? Zrób to samo. Tutaj naprawdę czuć święto, które wykracza poza serwery Counter-Strike'a.

Świetnymi kibicami - nie bez powodu mówi się o tym, że w trakcie Intel Extreme Masters Spodek odlatuje. To zasługa między innymi świetnych kibiców, którzy nawet podczas nieobecności Virtus.pro pokazywali jak potrafią wspierać grające ekipy. Zachowują się fair, są gościnni. "NiP, NiP, NiP" - brzmiały trybuny po pamiętnym finale w 2014 roku, kiedy to Szwedzi musieli uznać wyższość polskiej piątki. To obraz, który naprawdę powoduje ciarki.

Virtus.pro walczącym o najwyższe lokaty - choć kibice powoli już zapominają o sukcesach Virtus.pro w Spodku, to one są czymś, za czym tęsknię. Chwila zwycięstwa Polaków w 2014 roku (podczas EMS One, nie IEM-u) to coś, co zapamiętam do końca życia. Niemal wszyscy tam obecni mieli ciarki, niektórzy łzy wzruszenia. Było czuć tę magię esportu, te emocje, które na polskich trybunach były wcześniej znane tylko z meczów sportowych - czy to piłkarskich, czy siatkarskich. Był to moment, który zmienił zawodników, branżę, a także dziesiątek tysięcy kibiców. I choć w tym roku pewnie nie doświadczylibyśmy niczego podobnego, to i tak szkoda, że Wiśle nie przyjdzie walczyć o scenę Spodka w LAN-owych warunkach. Kto wie, może dokonałby się cud, a wspomnienia wróciły. 

Kolejką do darmowego wejścia - dla jednych kolejka ta oznaczała wielogodzinne marznięcie, dla innych była zabawą, a dla mnie stała się symbolem imprezy i esportu. W pewnym sensie dała nam przepustkę do mainstreamu. Mówiły o niej największe media w kraju, ale i poza nim. TVN, Polsat, TVP, Onet, WP i inni pisali o tysiącach osób oczekujących na darmowe wejście do Spodka. Mówili o niej członkowie rodziny, którzy nie mają pojęcia czym jest Dust2 czy Summoner's Rift. 

Ceremonią wniesienia pucharu - to zawsze był symboliczny moment tej imprezy. Byli mistrzowie wnosili najważniejsze trofeum w świecie Counter-Strike'a. Nie wiem czy powinno się to oceniać, ale udział Jarosława "Pashy" Jarząbkowskiego w tej części imprezy wywarł na mnie największe wrażenie. Kiedyś stał na tej scenie, trzymając co prawda puchar innego cyklu turniejów, a później przypominał sobie o tych szczęśliwych chwilach otwierając IEM. Przed tą samą publiką. Ze łzami w oczach. Właśnie za takimi chwilami tęsknię. 

Fot. ESL / Helena Kristiansson

New call-to-action